Zobacz całą galerię


Usunąć bariery mentalne

15 sierpnia 2011 - Zbigniew Posacki

Partycypacja społeczna jest kolejnym etapem rozwoju demokracji. Pierwsza faza to postępowanie zgodnie z przyjętymi zapisami prawnymi i procedurami. Następnie, ważne stają się rezultaty działań władz demokratycznych. Dopiero kolejnym krokiem jest demokracja partycypacyjna, czyli taka, gdzie prowadzi się konsultacje społeczne, gdzie mieszkańcy i organizacje pozarządowe uczestniczą w tworzeniu polityki swojej gminy lub powiatu. Za wszystkie fazy odpowiedzialni są politycy, określając normy i kierunki działań. To od nich zależy, czy obywatele będą chcieli uczestniczyć w życiu publicznym.

Jak postrzegana jest partycypacja społeczna z poziomu krajowej polityki? - pytam Panią Poseł na Sejm Elżbietę Zakrzewską.

Elżbieta Zakrzewska: Jeśli partycypacja społeczna oznacza udział obywateli w zarządzaniu sprawami społeczności, której są członkami; jeśli jest ona podstawą społeczeństwa obywatelskiego, którego członkowie dobrowolnie biorą udział w publicznej działalności, to nie ma ugrupowania politycznego mającego realny wpływ na Polską politykę w jej wszystkich zakresach, które przynajmniej w deklaracjach nie akcentowałoby konieczności społecznej partycypacji w działaniach naczelnych organów stanowiących naszego państwa. Mówi się, że w procesie podejmowania decyzji jest to bardzo ważna (choć wydaje się raczej „modne”) i powinno na to być miejsce oraz czas, też dużo się o tym pisze. Politycy deklarują swoją dobrą wolę, podkreślają jej znaczenie, ale bardziej w społecznościach lokalnych.

A praktyka? Partycypacja społeczna wywołuje więcej obaw, wręcz lęków, niż konkretnych, podejmowanych w dobrej wierze, działań. Spotkać się też można z opiniami, że społeczne uczestnictwo i konsultowanie planowanych rozwiązań utrudnia i spowalnia podejmowanie decyzji, często partycypację społeczną „przezywa” się uprawianiem polityki.

Nie może więc dziwić, że mimo istnienia prawnych rozwiązań gwarantujących taką partycypacje, w praktyce, np. sejmowej, nie bardzo dostrzegam większe zaangażowanie w jej kultywowanie. Daje tu o sobie znać albo brak doświadczeń, albo negatywne doświadczenia mocno tkwią w pamięci; brak zaufania do wiedzy i mądrości szerszych grup społecznych, a nawet ich przedstawicielstw (organizacji i stowarzyszeń); przekonanie, że tylko eksperci mogą przygotować dobre analizy, plany, rozwiązania, a tak zwany szary obywatel, może je tylko zepsuć, a nawet przekonanie, że spotkania z dużymi grupami osób są zmarnowanym i nieefektywnym czasem. No i jeszcze ten ciągły pospiech legislacyjny, który w zasadzie wyklucza społeczną partycypacje w stanowieniu prawa.

Jestem posłem z niebyt dużym stażem (nieco ponad rok), stad może ten zbytni krytycyzm, ale tak to widzę i uważam, że zmiany w myśleniu i w praktyce są konieczne, choć nie mam pewności na ile są one oczekiwane przez obie strony tego procesu.

Zbigniew Posacki: Czy partycypacja społeczna jest możliwa w warunkach Polski? Jak Pani Poseł ocenia poziom partycypacji społecznej w Polsce?

E.Z.: Oczywiście, że jest możliwa. Mamy w tym względzie niezłe rozwiązania prawne, nawet ustalone procedury. Dotyczy to tak „centrali”, jak i prawa lokalnego. Mamy niezłą samoorganizację społeczną – wiele aktywnych stowarzyszeń i innych podmiotów społecznych. Nie znaczy to, że nie należy prawa i procedur doskonalić; że nie należy zmienić mentalności decydentów, uczyć i zachęcać. Nie tłumaczyć się pospiechem w podejmowaniu społecznie ważkich decyzji, ale też nie stawiać w tym względzie wygórowanych celów – Szwajcarii nie dogonimy. Możemy osiągnąć poziom partycypacji na naszą Polską miarę, na miarę naszej społecznej mentalności, która często zasadza się na myśleniu typu: wybrałem ich, to niech rządzą.

Z.P.: Czy według Pani Poseł Polacy angażują się w podejmowanie decyzji, gdy sprawy dotyczą ich kraju czy miasta? Chcą tego i oczekują od polityków takich możliwości?

E.Z.: Różne mogą być odpowiedzi na tak sformułowane pytanie.

Tak, jednostki angażują się i to z dużą pasją w sprawy dotyczące kraju i swojej miejscowości, i to bez względu na to czy mają w tym interes, czy bezpośrednio ich dotyczą.

Tak organizacje przedstawicielskie, zawodowe i stowarzyszenia angażują się w sprawy kraju i swojej miejscowości, ale głównie wtedy, gdy sprawa je bezpośrednio dotyka – pogarsza istniejący stan, zaczyna uwierać.

Tak, zmobilizowane ideologicznie „masy”, są w stanie, wiele poświęcić dla przeforsowania swoich rozwiązań (vide aborcja, eutanazja itp.).

Tak, są grupy i jednostki, którym sprawy społeczne nie są obojętne. One oczekują zachęty i tworzenia im takich możliwości.

Ale są też grupy i jednostki, którym to wszystko „zwisa”, bez względu na przyczynę i wielkość tych grup, których i końmi do partycypacji społecznej nie „zaciągniesz”. Zjawisko to daje o sobie znać w większym zakresie, jeśli dotyczy kraju a w mniejszym, jeśli dotyczy miejscowości, w której przyszło nam żyć i społecznie funkcjonować.

Z.P.: Jak obywatel może współdecydować o sprawach i kwestiach podejmowanych przez sejm i rząd?

E.Z. Głównie poprzez swoich przedstawicieli w Parlamencie. Stały kontakt z nimi, przedstawianie im swoich propozycji i postulatów, nacisk by znalazło to odzwierciedlenie w ich oświadczeniach, zapytaniach i interpelacjach poselskich kierowanych do premiera i poszczególnych ministrów.

Poprzez zmiany w ustawie o stanowieniu prawa, w której można wprowadzić konieczność, a nie tylko możliwość udziału społeczeństwa – jego organizacji, w stanowieniu prawa. Dotyczy to też rozporządzeń (zarządzeń) wydawanych przez poszczególnych ministrów na podstawie upoważnień ustawowych.

Jednak by powyższe było realne obywatele winni zwiększyć swoje zainteresowanie sprawami, które procedowane są w Sejmie i Senacie.

W tym celu na swoim blogu regularnie omawiam społecznie nośne projekty ustaw oraz wszystkie inne punkty porządku obrad Sejmu społecznie znaczące, przybliżając proponowane rozwiązania i oczekując na określone komentarze. Nie ukrywam, że takowe się pojawiają, ale bardzo sporadyczne i częściej są to inwektywy. Więcej dowiaduję się podczas poselskich dyżurów i z przychodzących do mnie pism oraz maili.

Obywatele mogą też wnosić projekty ustaw, uchwał (tzw. projekty obywatelskie), a w ostateczności pikietować Sejm, posiedzenie rady (sejmiku) domagając się oczekiwanych rozwiązań.

Z.P.: Polacy są zmęczeni polityką w wydaniu krajowym. Coraz mniej osób deklaruje udział w kolejnych wyborach. Nie widzi Pani poważnego zagrożenie do budowy społeczeństwa obywatelskiego przez te waśnie polityczne z różnych stron? Czy idzie to w dobrym kierunku zmian polskiej demokracji?

E.Z.: Tak, Polska demokracja jest w fazie „docierania”. Polskie ugrupowania polityczne, których zasadniczym celem jest zdobycie władzy i jej utrzymanie, a nie służenie społeczeństwu, mają to do siebie, że zniechęcają do społecznej partycypacji – udziału w wyborach (frekwencja wyborcza niebezpiecznie się obniża), angażowaniu się w działalność polityczną i społeczną. Jest to naturalne w sytuacji odczuwania braku wpływu na to co się wokół nas dzieje – swego rodzaju niemocy.

Jednak ja pozwalam sobie na nadzieję, że jest to sytuacja przejściowa; że nasza demokracja partycypacyjna wreszcie się dotrze. Ale zwracam uwagę na fakt, że problemy z pracą, troska o utrzymanie rodziny, o najbliższych, ograniczają społeczne zaangażowanie obywateli. A nie jest to dziś w Polsce tylko margines.

Z.P.: Jakie rozwiązania Pani proponuje dla zwiększenia udziału społeczeństwa obywatelskiego w współdecydowanie o sprawach istotnych dla gminy, regionu, kraju i Europy?

E.Z.: Myślę, że rozwiązania takie istnieją, są prawnie i proceduralnie unormowane. Ustawa o samorządzie, o stowarzyszeniach i wolontariacie, kodeks administracyjny, statuty gmin, etc., etc. Trzeba tylko na drodze budowy społeczeństwa obywatelskiego usunąć istniejące mentalne bariery po obu stronach tego procesu.

Myślę tu o pełnej szybkiej, rzetelnej informacji, nieoddziaływującej wyłącznie na emocje o otaczającej nas społecznej rzeczywistości. Nie tej z mediów pełnych newsów, których jedynym celem jest utrzymanie widza, słuchacza, nakierowanych wyłącznie na oglądalność, bez realizacji misji społecznej, lub ją pozorującej dla wyciągnięcia kasy.

O rzeczywiście publicznych mediach; tworzeniu warunków dla partnerstwa publiczno-prawnego - podmiotowe i równoprawne traktowanie partnerów; unikanie sytuacji, w której aktywność samorządu lokalnego sprowadza się do działań polegających na zabieganiu o przychylność społeczności lokalnej w czasie wyborów, w zamian za przyznanie jej (obietnicę przyznania) dóbr pozostających w jego gestii; o kreatywności i aktywności partnerów tego procesu; tworzenie wspólnej dalekosiężnej wizji, wieloletnich planów dotyczących kierunków i form rozwoju społeczności lokalnej oraz cierpliwym, bez pośpiechu, wypracowywaniu konsensusu dla tej wizji i sposobów jej osiągnięcia.

Tworzenie dla mieszkańców odpowiednich zachęt i warunków do interesowania się sprawami „tego świata”. Włączanie ich do procesu podejmowania decyzji na wszystkich szczeblach władzy samorządowej i państwowej. To zaś wymaga odrębnego przygotowania i szczegółowej koncepcji prowadzenia partycypacji społecznej.

Dobrym przykładem jest tu Lidia Geringer de Oedenberg – dolnośląska europarlamentarzystka, która od lat prowadzi konkursy wiedzy o Unii, a zwycięzcom organizuje wycieczki do Europejskiego Parlamentu – obserwowanie jego prac. To samo trzeba przenieść na szczebel Sejmu, Senatu, sejmiku i rad samorządowych wszystkich szczebli.

Dobrą podstawą jest też ustawa o planowaniu przestrzennym. Ale nie do końca jej zapisy dotyczące partycypacji społecznej są przestrzegane (czasem ze względów korupcyjnych). Władze często „zapominają” o uwzględnieniu głosu mieszkańców oraz użytkowników danego obszaru, a to błąd. W końcu to nie dla kogo innego, ale właśnie dla ludzi urządzamy daną przestrzeń.

Przecież szerokie i efektywne uczestnictwo obywateli w procesie planowania przestrzennego jest sprawą niezmiernie istotną, bowiem konsultacje społeczne mogą ułatwiać podejmowanie trafnych decyzji, zapobiegać lokalnym konfliktom czy protestom. Bez tego proces planowania i zagospodarowania przestrzeni jest nieważny.

Z.P.: Dziękuję za rozmowę i życzę dalszych sukcesów w działaniach.

PnWtŚrCzPtSo
 01 02 03 04 05 06
07 08 09 10 11 12 13
14 15 16 17 18 19 20
21 22 23 24 25 26 27
28 29 30 31


fb g__
t logo_1



logotypKSOW



min_rol_logo

arimr_logo2


mads_baner2

logo_roben


dzialajlokalniepoziom2

ekomuzea_baner_logo




Projekt i realizacja: Studio Avatar - strony www Legnica